piątek, 21 września 2012

"Gość Niedzielny" o związkach partnerskich


Gościu niedzielny to taki facio w sutannie, który staje nad głowami innych, zwą tę wyciągarkę amboną, nadaje stamtąd wiadomości z Watykanu, ale pokazuje taką księgę, że w niej są te mądrości. Zwie się ten czarny kruk Biblia.

Nie wierzę gościowi, że ją czyta, bo gdyby czytał, to by nie nadawał tych samych dyrdymałów co niedziela. W szumie eteru zawsze można usłyszeć: "Tu Watykan, tu Watykan, gościu proboszczu, czy mnie słyszycie?".

Gościu niedzielny do tych na dole mówi: "Idźcie ofiaro spełniona". A myśli: "Ile ten Kowalski dał na tacę, teraz pójdzie i w knajpie na piwo będzie tracił, a w kościele dach przecieka".

Po wyjściu owieczek gościu wreszcie dorywa się do mikrofonu: "Słyszę, słyszę, ale tak głośno nie nadawajcie, bo oni zaczynają się kapować, że coś tu nie gra".

Gościu nadstawia ucha, bo głos gada: "Zawsze możecie grzmocić w bęben patriotyzmu, że jesteście z roli i ciężkiej doli. Chciałem tylko przypomnieć o dziesięcinie. Wyłączam się, bez odbioru. I nie chlej tyle mszalnego".

Gościowi wypadła butelka mszalnego na posadzkę i się potłukła. "To oni nawet to widzą?" - zdziwił się.

Gościu idzie na plebanię, a tam śmiga kuchareczka, że niejeden na jej widok by zrzucił sutannę, ale gościu ma inną orientację, oficjalnie zaś celibat.

Gościu więc zniesmaczniony sięga po innego "Gościa Niedzielnego", tygodnik - papierowa wersja tego, co nadają z Watykanu. A tam napotyka coś takiego:



















Gościu czyta w "Gościu...", że "tolerancja nie oznacza, że należy gejów obdarzać przywilejami". Gościu myśli sobie: "Ja nie chcę przywilejów, ale normalności, normalnie żyć". Dusza mu wyje, co to ma być nieśmiertelna, a jest tylko bolesna.

Nie da się normalnie, więc idzie do piwnicy, tam widzi tę kuchareczkę, na którą każdy normalny chłop zareagowałby normalnie, ale nie gościu. Wyjmuje ze stojaków dwie omszałe butelki burgunda mszalnego i zadaje sobie egzystencjalne pytanie: "Czy mam zostać alkoholikiem?"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz