czwartek, 27 września 2012

Kaczyński tłucze swój elektorat, jak alkoholik żonę






Wojciech Maziarski nie ma litości dla elektoratu PiS i prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Prezes z polityka kończącego siedmioletnią wojnę domową (polsko-polską), a zrobił to w poniedziałek na zakończenie ekonomicznej debaty "Alternatywa", w środę zamienił się w wojownika z nożem w zębach, dostał hopla i naznaczył piętnem hańby polityków Platformy.

Przecież od takich emocji wyborcy prezesa dostają zbiorowego kręćka. Jest jednak okazja, więc Kaczyński  nie popuści, aby dowalić Donaldowi Tuskowi, Ewie Kopacz. Smoleńskie trumny są otwierane, ofiary ekshumowane, elektorat musi powąchać swojskiego fetoru, który jest kapitałem politycznym PiS.

W sobotę przecież trzeba w brunatnym marszu budzić Polskę. Wyborcy IV RP muszą dostać odpowiednią dawkę adrenaliny. Spokojny lud przecież nie zjedzie do Warszawy, będą szubienice dla Tuska, trumny dla koalicji rządowej, kostki brukowe w użyciu, płonące opony, itd. Wszystkiego nie da się przewidzieć, bo dojdą nowe oryginalne pomysły.

Nikt tych przemian Kaczyńskiego nie zliczy (z poczwarki w motyla i z powrotem). Prezes obiecuje poprawę, jak alkoholik, który tłucze żonę, bo właśnie się obudził ("Obudź się Polsko"), widzi, że małżonka oblicze ma pokiereszowane, klęka, prosi o wybaczenie, po czym wychodzi z domu.

A za rogiem jest knajpa "Smoleńsk", wlewa sobie paliwa do gardła, rozsadza mu mózg, wraca do domu i apiat' tłucze żonę.

Tak postępuje Kaczyński ze swoim elektoratem. Nie można się dziwić, że pisowcy chodzą, jak w obłędzie, od tego tłuczenia mają stały wstrząs mózgu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz